czwartek, 25 kwietnia 2013

5. "Chcę, żebyś został.."

- Miley..? - Wybąkałam. Kurczę, przecież ona go kocha, marzyła o randce z nim i takie tam, jak reszta tych szurniętych faneczek tego ido... Cher. Ty go lubisz, zapamiętaj.
- Dlaczego? - Mruknęła i próbowała wyglądać na smutną lecz w jej oczach widać było podekscytowanie, w końcu stała twarz w twarz ze swoją inspiracją, swoją duszą, swoim... WSZYSTKIM. Zastanowiłam się, przecież ona go tak kochała, oddychała dzięki niemu i ja miałam go jej... zabrać? O nie. Spróbowałam coś wymyślić. Moja przyjaciółka mówiła że jako Belieberka wszystko mu wybaczy, nie zależnie od tego jak straszne to będzie, więc mogłam działać. Walnęłam Justina z pięści w twarz. Chłopak poczuł się trochę zmieszany ale potem zrozumiał i udawał że to go bolało.
- Nie dotykaj mnie debilu! - Wykrzyknęłam i zaczęłam uciekać. Miley patrzyła się na nas z szeroko otwartymi oczami. Biegłam dalej wzdłuż korytarza szkolnego, który nie wiem czemu był pisty. Przecież jeszcze nie było lekcji..
- Cher, poczekaj! - Usłyszałam męski głos za sobą. Jezu, czemu ten palant musiał wszystko utrudniać? Przyśpieszyłam ale jasne było, że mnie z łatwością dogoni. Moja przyjaciółka wciąż stała w bezruchu, jedyne co zrobiła to obróciła głowę tak, żeby nas widzieć.
- Zostaw mnie! - Wrzasnęłam. Chłopak pociągnął mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Spojrzałam na Miley.  Oblizała usta i kiwnęła głową, że rozumie całą sytuację, nie gniewa się. Odetchnęłam z ulgą. Na twarzy Justina ukazał się łobuzerski uśmieszek.
- Myślałaś że tak po prostu pozwolę Ci odejść? - Mruknął. Skrzywiłam się.
- Miałam taką nadzieję. - Warknęłam. Chłopak odgarnął kosmyk włosów który spadł na moją twarz i wsunął go za ucho.
- Ojoj, niegrzeczna. - Zaśmiał się. Przeniosłam wzrok na twarz Jusa. Miał szeroko otworzone oczy.
- To jak, nie będziesz już kłamać? - Spytaj ironicznie. Próbowałam uwolnić się z jego uścisku ale nadaremnie.
- Puść mnie.. - Błagałam. Chłopak przyciągnął moją twarz do jego tak, że dotykaliśmy się czołami.
- Powiedz, że mnie koło siebie nie chcesz, to odejdę. - Szepnął. Mówił to niby rozbawiony, ale jakby tego chciał. Jakby chciał, żebym odeszła. Ale ja się tak łatwo nie dam, Panie Bieber. Westchnęłam sztucznie.
- Chcę, żebyś został. - Szepnęłam i złączyłam nasze usta. Chłopak skrzywił się, ale odwzajemnił pocałunek. Dlaczego nie chciał, bym się zgodziła..?


Justin's POV


Fuck. Mogłem dać jej odejść. Teraz będzie narażona że jakiś cwel ją zastrzeli gdy tylko będzie miał okazję, ponieważ ja nie potrafię kazać jej odejść. Za bardzo ją kocham. Tak, kocham. KOCHAM CHER JESSIE LONLEY.




----------------------------------------

Cześć. Postanowiłam, że rozdziały będą krótkie, ale często, mam nadzieję że codziennie. :) Trzymajcie się i komentujcie, bo teraz stawiam wam poprzeczkę! 7 komentarzy - kolejny rozdział. ;)

wtorek, 23 kwietnia 2013

4. Ciekawy pomysł.

Justin's POV



- A co, nie podoba Ci się to kochanie? - Złapałem ją za rękę, ale ona szybko wyplątała się z mojego uścisku. Skrzywiłem się.

- Nie mów tak do mnie... - Warknęła.
- Jak? Jak nie mam mówić kochanie moje? - Droczyłem się z nią. Dziewczyna wywróciła oczami, a ja odsłoniłem szereg moich białych zębów.
- Jezu... Męczysz mnie już. - Mruknęła niezadowolona. Poczułem się zmieszany. Z jednej strony - chciałem żeby mnie nienawidziła, ale z drugiej - coś mnie do niej ściągnęło. Chciałem jej.
- Przepraszam. -  Szepnąłem. Że co?! Jak to? Czemu to powiedziałem?! Bieber, serio Ci odwala.. Cher spojrzała na mnie jakby zobaczyła ducha. To było aż takie dziwne...?
- O-o-okej... - Powiedziała.
- To ten.. Możemy się już poznać? Bo chciałbym już Cię pocałować. - Zaśmiałem się. Dziewczyna szturchnęła mnie w ramię, po czym zastygła momentalnie uświadamiając sobie co zrobiła. Podniosłem ją i przycisnąłem do ściany tak że nadal wisiała nad podłogą. Cher patrzyła na mnie martwym wzrokiem.
- Teraz pożałujesz.. - Szepnąłem próbując powstrzymać się od śmiechu, po czym pocałowałem ją mocno. Dziewczyna wiedziała że nie ma wyjścia, więc odwzajemniła pocałunek. Postawiłem ją na ziemię i przytuliłam.
- Głupek. Nastraszyłeś mnie! - Krzyknęła. Zaśmiałem się.
- Ale i tak mnie kochasz?
- Co? - Cher odeszła ode mnie i spojrzała mi w oczy, po czym kontynuowała - Polubiłam Cię, ale.. Serio Justin, nie można od tak się zakochać. -  Ta, chyba ona. Ja jakoś mogłem.- Zakochałeś się we mnie? - Dziewczyna otworzyła szeroko oczy. Nawet się nie zorientowałem, kiedy powiedziałem to na głos. Podrapałem się z tyłu głowy.
- No, wiesz.. - Nie dokończyłem, Po prostu znowu ja pocałowałem. To wyrażało więcej niż wiele słów. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to że..

Cher's POV

Justin znowu mnie pocałował. Mało mu tego było? Ahh.. Ale jedno mnie zdziwiło. JAK TO BIEBER SIĘ WE MNIE ZAKOCHAŁ? Nie mogłam w to uwierzyć, ale nie dlatego że jest sławny i takie tam, ale dlatego, że praktycznie chwilę temu się nienawidziliśmy ! Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych się drzwi od sali, ale Justin nadal trzymał swoje usta na moich. Dopóki nie usłyszeliśmy pisku.
- JUSTIN! JUSTINNNNNNN!!!! - Darł się tłum dziewczyn. Chciałam odejść od chłopaka żeby jego fanki nie wpadły w szał, ale ten objął mnie w talii i przycisnął do siebie jeszcze bardziej. Być może chciał, żeby wszystkie inne zobaczyły, że jest zajęty. Zaraz. Co ja gadam?! Przecież nie jesteśmy razem. Co nie?
- Juju, co ty robisz?! - Krzyknęła jedna dziewczyna. Nim się zorientowałam podbiegłą do nas wraz z 4 innych dziewczyn i zaczęły odrywać mnie od Justina. Ciągnęły mnie za włosy, drapały. Jakby były głodne i biły się o ostatni kawałek pizzy, którym był Justin. Jestem dosyć... 'agresywna'? A do tego polubiłam bardzo tego chłopaka, więc nie pozostałam obojętna i walnęłam jednej z plaskacza. Spojrzałam na Jusa. Chłopak zaczął się śmiać a ja spaliłam buraka. Po chwili Justin przestał się śmiać, bo cały tłum dziewczyn rzucił się na niego a ja zostałam z boku. Pozwoliłam sobie posunąć się trochę za daleko. Cudem przebrnęłam się przez tłum i doszłam do (chyba) mojego chłopaka, po czym wskoczyłam mu na barana. Justin zaczął się głośno śmiać, po czym owinął sobie moje ręce wokół swojej szyi, po czym wyszedł z tłumu a potem z sali.
- Ciekawy pomysł. - Pochwalił mnie Jus, po czym złożył pocałunek na moich wargach. Odwzajemniłam go.
- Cher? - Usłyszałam drżący głos mojej przyjaciółki Miley. Ups.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

3. Brak odpowiedzi.

Jeśli chcecie, dla lepszego efektu włączcie to > klik < miłego czytania. :) / Livia

Położyłem Cher na najbliższej ławce i zacząłem przeszukiwać wszystkie szafki w celu znalezienia jakiejkolwiek apteczki. Otarłem kroplę potu która spływała mi po czole i wyciągnąłem apteczkę którą dosyć szybko znalazłem, po czym podbiegłem do dziewczyny.
- Słyszysz mnie? - poklepałem ją lekko po poliku. Brak odpowiedzi. Potrząsłem zmartwiony głową. Chwyciłem w dłoń jej szczękę i poruszyłem ją lekko. Dzięki Bogu - nie była złamana. Odetchnąłem z ulgą, gdyż teraz grozi mi tylko sprawa u dyrektorki, lecz Cher jest cała. Spojrzałem na jej twarz. Parę brązowych włosów opadało na jej twarz, w tym na usta. Miała zamknięte oczy i pomalowane rzęsy, a na jej polikach widać było trochę pudru, ale tylko trochę. Przygryzłem wargę i nie mogąc się oprzeć, musnąłem ustami jej czoło. Złapałem jej twarz w dłonie i nasiliłem pocałunek, mając nadzieję że Cher nie otworzy oczu. Powoli zacząłem zjeżdżać ustami coraz niżej. Najpierw musnąłem jej nos, potem miejsce nad jej górną wargą a potem posmakowałem jej ust. Nie wiem czemu to zrobiłem. Jestem debilem? To na pewno. Ku mojemu zaskoczeniu, poczułam jak dziewczyna oddaje pocałunek. Zamknąłem oczy i podniosłem Cher tak, by teraz siedziała na ławce, a ja usiadłem obok niej. Dziewczyna oplotła moją szyję rękami i odsunęła się ode mnie.
- Co ty robisz? Debilka. - mruknąłem niezadowolony. Nikt nie powiedział, że znowu będę dla niej miły. Cher skrzywiła się i odsunęła ode mnie.
- Sam jesteś debil, zobacz co mi zrobiłeś... - warknęła i pomasowała się po brodzie. Momentalnie zamarzłem. Przypomniało mi się jak ją pobiłem, w sumie było to przed chwilą, ale ten pocałunek... Dał mi na chwilkę zapomnieć.
- Przecież wiem... - jęknąłem. Jak to się stało, że łzy napłynęły do moich oczu? Bieber, prawie jej nie znasz, opanuj się! Zachowujesz się jak baba, miękka, bezbronna baba która kiedy jest zakochana płacze że nie może tego kogoś mieć. W ogóle co mnie napadło żeby ją pocałować? Dureń. Debilny dureń.
- Co? - Usłyszałem głos Cher. Był taki miły, kojący.. Cholera, co ja gadam?!
- Ale co - co? - Zapytałem.
- Mówiłeś coś o jakim debilnym durniu... - Założyła kosmyk włosów za ucho. No nie, powiedziałem to na głos?
- Nic, nie ważne. - Odwróciłem wzrok.
- Okej. - Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Mam pytanie. - Spojrzałem na nią z powrotem. Dziewczyna kiwnęła głową, że mam mówić dalej. Oblizałem usta i kontynuowałem. - To.. Dlaczego się ode mnie odsunęłaś? No wiesz, przed chwilą. - Uśmiechnąłem się wspominając te ostatnie minuty. Dziewczyna westchnęła.
- Po prostu wolę najpierw kogoś poznać, tak naprawdę, tym bardziej że jeszcze przed chwilą Cię nienawidziłam. - skrzywiłem się. Cher zignorowała to i mówiła dalej. - A potem dopiero się... całować. - Zaśmiałem się głośno. Jej słowa zabrzmiały tak strasznie dziwnie. Cher przygryzła wargę czując się skrępowana. Wyglądała strasznie słodko.


Cher's POV



Poczułam ja Justin znowu nachyla się nade mną żeby złożyć na moich ustach pocałunek. Czy on nie zrozumiał tego co przed chwila powiedziałam?! Odeszłam od niego kilka kroków, a ten spiorunował mnie wzrokiem.

- Co znowu idiotko? - Warknął. Przepraszam, przesłyszała się, czy co? Czym ja byłam, zabawkom do pocałunków, którą można sobie wyzywać? O nie, mylił się Pan, Panie Bieber.
- Milej debilu. - Szepnęłam zdenerwowana.
- Za kogo ty się masz, żeby mnie tak nazywać księżniczko? - Chłopak podszedł do mnie i złapał moją twarz w swoje dłonie.
- Na pewno nie na kogoś, z kim możesz się tak głupio bawić! - Wykrzyknęłam w jego usta i próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Musiałam wyglądać żałośnie.
-Jesteś śmieszna. - Zaśmiał się Justin i musnął moje usta swoimi. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Długo masz zamiar się tak zabawiać moimi uczuciami? - jęknęłam

----------------------------------------------------------

Wiem, wiem. Dosyć krótki. Kolejne na pewno będą dłuższe. :) Pamiętajcie żeby dodawać się do obserwatorów lub pisać w komentarzu lub na twitterze ( @Awreus ) jeśli mam was informować o nowym rozdziale. ;)

2. "Zauważyłem kolejną spływającą łzę na jej poliku. Otarłem ją, zupełnie nie wiedząc czemu."

Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Okej, jest jakąś tam 'gwiazdą' ale bez przesady. Wyrwałam się z jego uścisku.
- Widzisz co zrobiłeś?! - pokazałam rękom na mój projekt który walał się po podłodze holu.
- Co miałam zrobić?! Całować Cię po stopach?
- To byłby dla Ciebie za duży zaszczyt. - powiedział całkiem poważnie. Jeszcze bardziej otworzyłam oczy.
- Uderzyłeś się w głowę czy co? - czułam jak łzy napływają mi do oczu. Zawsze kiedy z kimś rozmawiam w ten sposób chcę mi się płakać, ale tylko kiedy dużo ludzi na nas patrzy. Teraz była to cała szkoła.
- Płaczesz? - zaśmiał się Justin. Otarłam łzę która zleciała mi po poliku.
- Nie ważne... Ale musisz wiedzieć, że tego - pokazałam ponownie na kawałki planet na podłodze - nie zostawię bez słowa. - otarłam kolejną łzę i odwróciłam się do niego tyłem, po czym przykucnęłam i zaczęłam zbierać resztki które pozostały z mojej pracy.

Justin's POV

Patrzałem na Cher z góry i widziałem jak niezdarnie zbiera kawałki planet. Ciota. Jednak w sumie, zachowałem się jak dziecko, więc mogę jej trochę pomóc. Oblizałem usta i przykucnąłem przed nią, po czym zacząłem zbierać kartki z podpisami, np. "Mars", "Ziemia" itd. Dziewczyna podniosła wzrok na mnie i mogłem z niego wyczytać, że nie jest do końca zadowolona z mojej pomocy. Zauważyłem też że z jej oczu wypływa pełno łez. Cher szybko je otarła i wyciągnęła do mnie rękę. Zauroczony jej szklistymi od płaczu oczami wpadłem w trans. Złapałem jej rękę i przyciągnąłem ją sobie do polika.
- Emm, Justin...  -Usłyszałem ciche mruknięcie, które wyrwało mnie ze snu. - Dasz mi te karteczki?  - Powiedziała dziewczyna podciągając nosem. Potrząsnąłem głową po czym wręczyłem jej kartki do jednej dłoni a drugą puściłem. "Bieber, co z Tobą?!" pomyślałem. Naprawdę, jestem za twardy na taki rzeczy jak miłość. Jedyne co mnie obchodziło, to żeby interesy szły dobrze a jakieś naiwne fanki kupowały towar dając za to wielką kasę. Tylko to się liczyło. Narażałem swoje życie na niebezpieczeństwo wiele razy, nadal tak jest. Więc nawet gdybym miał dziewczynę którą by kochał, byłaby ona w niebezpieczeństwie, a jeśli zginęłaby przeze mnie, nie wiem co bym sobie zrobił. Jeśli kocham to całym sercem, dlatego wszystkich traktuję jak psy żeby nikogo do mnie nie ciągnęło. Myślę, że jeśli ktoś kogo bym pokochał przez moje interesy stracił życie, samobójstwo to byłoby za mało. Po chwili myślenia zauważyłem że Cher wstaje, więc zrobiłem to samo. Zauważyłem kolejną spływającą łzę na jej poliku. Otarłem ją, zupełnie nie wiedząc czemu.  Bieber, co ty robisz do cholery ?! Dziewczyna poczuła się trochę zmieszana. W sumie nieźle namieszałem jej w głowie, najpierw rozwaliłem jej 'idealny' projekt, który nie wiem po co robiła, a potem ocieram jej łzy i łapię ją za rękę. Ona nie była przyzwyczajona do tylu 'zmian' naraz.
- Dzięki... - Jęknęła cicho. Machnąłem głową i odwróciłem wzrok oblizując usta. Postanowiłem że znowu zacznę ją nienawidzić, żeby zaprzestać temu, co zaczęło dziać się w mojej głowie. W moim sercu.
- Nie ważne. - wzruszyłem ramionami. - Idź już, nie będę męczyć oczu żeby patrzeć na - obleciałem ją wzrokiem od stóp do głów, chcąc zatrzymać się na chwilę na każdym zakamarku jej ciała, ale wtedy mogłaby coś zaczaić. - To... - skrzywiłem się, dziewczyna także.
- Cofam to. - mruknęła. - Widzimy się u dyrektorki, Bieber. - warknęła i przeszła obok mnie, tym samym trącając mnie w ramię. Złapałem ją za rękę i wykręciłem ją, na co ona głośno jęknęła z bólu. Pchnąłem ją w kąt, żeby gapie zajęli się swoimi sprawami a nie tym, co robię.
- Mówiłem Ci już. Takie coś jak ty nie prawa mnie dotykać. - warknąłem. Przestraszona dziewczyna kiwnęła szybko głową na znak, że rozumie, a ja wypuściłem jej dłoń z bolesnego uścisku. Dziewczyna wypuściła powietrze z ulgą, że ból ustał. Lecz ona nie zamierzała przestać, jakby życie nie było jej miłe. Chciała mnie sprawdzić jak daleko mogę się posunąć? Niech wie, że bardzo daleko.
Wymierzyła mi cios pięścią w tors, co w ogóle nie sprawiło mi bólu, ale w oczach Cher widziałem, że była z siebie zadowolona. Żałosne.
- Nie jasno się wyraziłem? - Przysunąłem ją do ściany tak, ze uderzyła o nią głową.
- No dalej gangsterze, pokaż jaki jesteś silny. Uderz dziewczynę. - Zakpiła ze mnie. O nie, posuwała się za daleko. Lecz w środku nadal czułem, że coś mnie do niej ciągnie.
- Słuchaj kotek, chcesz stracić parę ząbków? - Spytałem ironicznie. Dziewczyna zostawała nie wzruszona i kopnęła mnie w nogę. Sorry Cher, może coś do Ciebie czuję, ale to było za wiele. Zamachnąłem się i uderzyłem ją z pięści w twarz. Dziewczyna mogłaby upaść, ale trzymałem ją przy ścianie, więc wpadła w moje ramiona. Rozejrzałem się żeby wiedzieć, ze nikt tego nie widział, po czym podniosłem Cher i wszedłem z nią do jakiejś sali, by opatrzyć jej szczękę, która najprawdopodobniej była złamana. Świetnie - jedyna osoba która zauroczyła mnie po jakichś 4 latach została pobita. Przeze mnie.

sobota, 20 kwietnia 2013

1. Pan Justin Bieber.

- Na jutrzejszą lekcję przynieście... - Pani Ronley znowu przynudzała. Dobrze się uczyłam, ale naprawdę byłam już zmęczona tym rokiem szkolnym. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Uśmiechnęłam się do siebie zadowolona.
- Pamiętajcie o projektach które mieliście na jutro przynieść! - Wykrzyknęła nauczycielka zanim wszyscy uciekli z klasy. Westchnęłam. Robiłam ten projekt cały miesiąc. Dopracowywałam każdy detal i jest: idealny projekt idealny. Może byłam 'kujonem' ale wolałam potem mieć dobrą pracę, a nie bujać w obłokach że będę nie wiadomo jaką aktorką czy piosenkarką, że poślubię swojego idola... tsaa. No właśnie. Wszystkie laski z mojej szkoły bujają się Justinie Bieberze, piosenkarzu który chodzi z nami do szkoły. Nie wiem co one w nim widzą. W nim tyle mężczyzny co mięsa w parówkach.
Na szczęście biologia była moją ostatnią lekcją więc mogę już iść do domu. Po wyjściu ze szkoły szukałam wzrokiem swojej przyjaciółki Miley, której jak na złość nigdzie nie było. Trudno. Powoli zaczęłam iść w stronę domu. Patrzyłam się w niebo i zastanawiałam się gdzie wywiało moją przyjaciółkę. Przecież zawsze po lekcjach czekamy na siebie pod szkołą i wracamy razem bo mieszkamy zaledwie cztery domy od siebie. Dziwne. Z zamyślenia wyrwało mnie to że... Upadłam. Tak po prostu? Nie. Czułam pod sobą czyjeś ciało. Zdziwiona potrząsnęłam głową i spojrzałam pod siebie. No nie. Leżałam na Justinie Bieberze, który jest westchnieniem wszystkich nastolatek, nawet Miley. Pewnie te wszystkie dziewczyny zemdlały by teraz a ja najchętniej bym... Rzygnęła.
Widząc pod sobą Justina pisnęłam. Nie z zachwytu oczywiście, tylko z obrzydzenia, bo go dotykam. Zdziwiona nie wiedziałam co zrobić.
- Jezu.. - Usłyszałam ciche mruknięcie. - Dam Ci autograf czy co tam sobie chcesz, ale zejdź ze mnie okej? - Justin zaczął się podnosić i wiercić. Oburzyłam się. A po co mi jego autograf? Szybko z niego wstałam i prychnęłam.
- Po co mi Twój debilny autograf?
- Przed chwilą pisnęłaś na mój widok, więc...
- Oh, zamknij się.
- Znamy się w ogóle? - Bieber podniósł się z chodnika.
- Nie, i bardzo dobrze.
- Nie kręci Cię... To? - Chłopak pokazał na siebie. Wywróciłam oczami i skrzywiłam się.
- Ani trochę. Czy mogę już iść? - Pokazałam ręką że chcę, żeby się przesunął. Justin zaśmiał się.
- Jasne księżniczko.
- Jeszcze raz tak do mnie powiedz... - Ostrzegłam. Bieber zaśmiał się głośno i zaczął powoli odchodzić. Poprawiłam swoje długie, brązowe, lekko falowane włosy i ruszyłam w stronę domu.

---------------------------------------------------------------------

- Jestem! - Krzyknęłam ściągając buty w przedpokoju. Spodziewałam się jakiejś odpowiedzi lecz nie uzyskałam jej, więc ruszyłam do swojego pokoju który znajdował się na parterze. Rzuciłam się na łóżko i chwyciłam laptopa. Otworzyłam go i zalogowałam się na twittera. To co zobaczyłam wstrząsnęło mną. 1670 nowych obserwujących. Jak to możliwe? Spojrzałam na interakcje. Wszyscy mi gratulowali, a ja nie wiedziałam o co chodzi. W końcu zobaczyłam ten jeden wpis: " @luvbieburr bardzo dużo do mnie pisałaś, wiem, że jesteś moją wielką fanką. Mam nadzieję że cieszysz się, że Cię obserwuję. :) " Kto był autorem wpisu? Oczywiście: PAN JUSTIN BIEBER. Upokorzył mnie. Co ja mu takiego zrobiłam? Bolało go że jakaś dziewczyna nie leci na to jego 'boskie ciało'? To musi się z tym oswoić. Zamknęłam ze złością laptopa i chwyciłam komórkę. Wybrałam numer do Miley. Boże... Czemu na 'Granie Na Czekanie' musiała mieć ustawioną piosenkę tego debila?
- He... -
- Ty szczęściaro! - Usłyszałam podekscytowany głos przyjaciółki. Wywróciłam oczami.
- Chętnie oddam Ci moje konto. - Mruknęłam. Mogę przysiąc, że Miley skrzywiła usta.
- Nadal go nie lubisz...? Przecież on jest idealny! Jest piękny, utalentowany, miły... - Wymieniała przyjaciółka. Zaśmiałam się głośno.
- I kłamie. Kiedy niby do niego tweetowałam?
- Cały czas - stwierdziła Miley. Zamyśliłam się. Miała rację. Ale głownie były to tweety typu "Nienawidzę Cię." czy "Boże, czemu muszę chodzić z Tobą do klasy?"
- Jezu... Nie ważne. - Mruknęłam.
- Muszę kończyć Cher. Trzymaj się.
- Pa. - Powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Rzuciłam telefonem o poduszkę. Zastanawiałam się tylko, jak jeszcze spróbuj upokorzyć mnie ten dureń.

--------------------------------------------------------------

Ostrożnie niosłam swój projekt przez hol szkolny, rozglądając się czy nikt mnie nie popchnie, co spowoduje że upuszczę swoją prace i nie tylko cała praca pójdzie na marne, ale także dostanę jedynkę. Chociaż w sumie Pani Ronley nie była taka zła, zrozumiałaby że to nie moja wina. Zawsze była dla mnie miła, bo nie przeszkadzałam na lekcji i dobrze się uczyłam, w przeciwieństwie do Pana Biebera, który ciągle głośno się śmiał podczas gdy inni pracowali. Po chwili myślenia o tym usłyszałam głośnie kroki za sobą i chichoty. Nagle, zanim się obejrzałam, mój projekt wraz ze mną znalazł się na podłodze. Modele planet i kartki z podpisami rozsypały się po całym holu, a ja poczułam ze ogarnia mnie złość i smutek. Podniosłam się i zauważyłam stojącego przede mną, zadowolonego z siebie Biebera. Bez zastanowienia wymierzyłam mu cios z plaskacza w twarz. Totalnie zaskoczyłam się jego reakcją. Złapał mnie za dłoń, mocno ją ściskając, sprawiając mi przy tym wielki ból i przyłożył swoją twarz do mojego ucha.
- Nikt nie podnosi na mnie ręki, słodziutka...


______________________________________________________

Hej, hej, hej! Tutaj Livia. Będę prowadziła tego bloga. :) Mam nadzieję ze wam się spodoba. See ya!