poniedziałek, 28 października 2013

Przedostatni: "He will come back"

- Tak, dokładnie - zaśmiał się Mike. Pokręciłam lekko głową. Przed chwilą prawie zostałam brutalnie pobita, a on się śmieje. Cudownie.
- Co jest takiego śmiesznego w moim cierpieniu, braciszku? - powiedziałam ironicznie.
- Dałaś mu się zmanipulować. Nie powiedziałaś mi o nim, okłamałaś mnie. Śmieszy mnie to, że mi nie ufasz - prychnął. Do moich oczu napłynęły łzy. On miał rację. Nie powiedziałam mu o Justinie. Czemu? Po prostu nie potrafiłam. Nie potrafiłam nadać na kogoś, w kim byłam zakochana. Teraz widziałam, jak zniszczył wszystko, co miałam.
Nienawidzę go.
To, co czułam jeszcze patrząc na niego kiedy był na skraju wytrzymałości, zniknęło w jednej chwili. To był potwór, damski bokser, cholerna gnida. Nie chcę go więcej widzieć na oczy.
- Skąd wiesz kim on jest - rzuciłam cicho.
- To Black - powiedzieli równocześnie Mike i Dean.
- Źle zrobiłaś, Cher. Powinnaś powiedzieć Mike'owi - westchnął blondyn. Moje oczy wypełniły się łzami.
- Byłam zaślepione miłością, okej? Tak, tak właśnie było. Ale co moge na to poradzić? Jestem tylko cholernym człowiekiem! - powiedziałam dusząc się słonym płynem spływającym po moich policzkach.
- Teraz za późno na łzy, siostrzyczko - powiedział sucho Mike. Nie, nie mogłam uwierzyć, że to jest mój brat. Obiecał, że będzie mnie chronił i nigdy mnie nie skrzywdzi. Kłamca. Skrzywdził mnie, bardzo. Emocjonalnie.
Czy Justin zrobił mu coś naprawdę złego w życiu, czy chciał się na mnie wyżyć że jakaś Panna dała mu kosza? Nie rozumiałam tego, ale chciałam po prostu wrócić do domu.

~*~

Usiadłam zapłakana na swoim łóżku w sypialni i myślałam. Myślałam o tym wszystkim, co przeszłam. O tym, czy jestem już bezpieczna. Skąd mogę miec pewność że ten psychopata zaraz nie wejdzie do mojego pokoju i czy mnie nie zabije?
- Cher - moje przemyślenia przerwał nieśmiały głos Mike'a - Możemy porozmawiać?
- Nie wiem czy chcesz rozmawiać z kimś takim, jak ja - mruknęłam.
- Mała, nie przesadzaj - mój brat usiadł koło mnie i pogładził moje ramię - To nie Twoja wina. Po prostu... Trafiłaś na złego chłopaka - brunet skrzywił się wypowiadajac te słowa.
- Być może - wzruszyłam ramionami - Co nie zmienia faktu, że mogłam Ci o wszystkim powiedzieć.
- Tak, mogłaś, ale byłaś zakochana i to rozumiem - Mike pokiwał lekko głową - Nie przejmuj się już, proszę. Przepraszam że byłem taki nie miły, po prostu... Naprawdę nie lubię tego gościa.
- To chyba u nas rodzinne - prychnęłam, przez co wywołałam u brata lekki chichot.
- Chyba - uśmiechnął się lekko - Wiesz, on zrobił coś bardzo złego.
- Co? - spytałam cicho.
- To, co zrobił Tobie, jest straszne, nielegalne, nie do pomyślenia. Ale, on, on Cher... - ton głosu chłopaka od razu stał się poważny.
Nic nie powiedziałam dając mu znak, że może kontynuować.
- On zabił mamę - wydusił.
Spuściłam wzrok próbując kontrolowac łzy, które zaraz miały wypłynąc z moich oczu. Pociągnęłam nosem i spojrzałam na brata.
- Mikey - zaczęłam - Czy... Czy on po mnie przyjdzie? - szepnęłam.
Chłopak spojrzał na mnie smutnym wzrokiem - Tak.

3 komentarze:

  1. kiedy będzie nastepny ??? bardzo wciagajacy <333 masz TALENT :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedzy nn?? Zajebisty pisz dalej <33

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda że dalej nie piszesz lepszego ff nie czytałam


    Milena

    OdpowiedzUsuń