-----------tak,wiem,krótki,ale,chciałam,już,dodać,więc-----------
- Nie bój się, Cher - szepnął gładząc moje ramię.
Łatwo Ci mówić.
Przerażała mnie postawa Mike'a.
Jeśli to ja byłabym teraz na jego miejscu, to skakałabym z cholernego szczęścia, że go widzę.
A on?
Nic.
Nie, nawet nie.
Był zły.
Tylko za co?
- Dean, żyjesz - mruknęłam.
Chłopak zaśmiał się lekko i posłał mi pogodny uśmiech.
- Gdybyś go tak nie wkurzyła, trafiłby, ale nie udało mu się - puścił mi oko.
Przytuliłam go mocno, na co on jęknął z bólu.
- Nadal trochę mnie boli - uśmiechnął się krzywo.
- Przepraszam - wybąkałam odsuwając się od niego.
- Nic się nie stało - próbował wymusić uśmiech gładząc ręką bolące miejsce.
- Daj, ja to zrobię - zaproponowałam przykładając dłoń do jego ramienia.
Justin strasznie go pobił.
- Dziękuję - powiedział patrząc mi w oczy.
Powoli zbliżyłam swoją twarz do jego.
Odwrócił mnie, dzięki czemu mogłam patrzeć teraz na to, co działo się w pokoju.
Justin leżał na podłodze, a Mike siedząc na nim zadawał serie ciosów w jego brzuch.
Odwróciłam wzrok i znowu spojrzałam w piękne, duże oczy Deana.
Jego usta były bardzo blisko moich, aż w końcu połączyły się.
- Nie! - krzyknął Justin dławiąc się własną krwią.
Boże, muszę coś zrobić!
- Mike, nie, zabijesz go! - zawołałam odpychając od siebie Deana i podbiegając do mojego brata.
- Proszę, przestań! - zaszlochałam.
- Znowu będziesz go bronić? - warknął podnosząc się z bruneta.
Jego twarz była cm od mojej.
Widziałam ta wściekłość w jego oczach.
O co mu chodzi?
- Bronić? - powiedziałam zdezorientowana.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi że to on - pokazał na Justina - Cię wtedy tak pobił. Dlaczego? - krzyknął mi prosto w twarz.
Cofnęłam się o parę kroków.
Jezu, bałam się własnego brata.
On zawsze był moim podparciem, moim bohaterem, a teraz?
Co się działo?
Pojedyncza łza spłynęła powoli po moim poliku.
Mike, którego znałam, przytuliłby mnie i powiedział, że przeprasza.
Ale ten Mike patrzył na mnie wzrokiem "cofnij się dalej albo przestawię Ci twarz".
Wypowiedziałam nieme "przepraszam" i podbiegłam do Deana.
Na jego twarzy był lekki grymas, ale mimo to przytulił mnie.
O co wam wszystkim chodzi?
Mój Boże.
Odepchnęłam go przed chwilą pobiegłam do Justina.
Ja nie mogę.
Nie mogę czuć czegoś do tego bandyty Bieber'a.
Przecież on mnie porwał i torturował.
Nie, nie, nie.
Mike skinął głową w stronę Dean'a i wyszedł z pokoju.
Powoli szliśmy za nim, ale przedtem rzuciłam ukradkowe spojrzenie w stronę pokoju.
Po ścianie spływała czerwona ciecz, a na podłodze leżał skulony Justin.
Wyglądał jak mały, bezbronny chłopiec, ale wiedziałam, że nim nie był.
Przez niego wiele razy byłam w takim stanie jak on teraz.
Odwróciłam głowę i szłam przed siebie.
Mój Justin...
"Z zamyślenia wyrwało mnie to że... Upadłam. Tak po prostu? Nie. Czułam pod sobą czyjeś ciało. Zdziwiona potrząsnęłam głową i spojrzałam pod siebie. No nie. Leżałam na Justinie Bieberze, który jest westchnieniem wszystkich nastolatek, nawet Miley. Pewnie te wszystkie dziewczyny zemdlały by teraz a ja najchętniej bym... Rzygnęła.
Widząc pod sobą Justina pisnęłam. Nie z zachwytu oczywiście, tylko z obrzydzenia, bo go dotykam. Zdziwiona nie wiedziałam co zrobić.
- Jezu.. - Usłyszałam ciche mruknięcie. - Dam Ci autograf czy co tam sobie chcesz, ale zejdź ze mnie okej? - Justin zaczął się podnosić i wiercić. Oburzyłam się. A po co mi jego autograf? Szybko z niego wstałam i prychnęłam.
- Po co mi Twój debilny autograf?
- Przed chwilą pisnęłaś na mój widok, więc...
- Oh, zamknij się.
- Znamy się w ogóle? - Bieber podniósł się z chodnika.
- Nie, i bardzo dobrze.
- Nie kręci Cię... To? - Chłopak pokazał na siebie. Wywróciłam oczami i skrzywiłam się.
- Ani trochę. Czy mogę już iść? - Pokazałam ręką że chcę, żeby się przesunął. Justin zaśmiał się.
- Jasne księżniczko.
- Jeszcze raz tak do mnie powiedz... - Ostrzegłam. Bieber zaśmiał się głośno i zaczął powoli odchodzić. Poprawiłam swoje długie, brązowe, lekko falowane włosy i ruszyłam w stronę domu"
Po moim poliku spłynęła pojedyncza łza.
Kochałam go, choć nie chciałam.
To było takie skomplikowane.
Chciałam ponownie odepchnąć Dean'a i pobiec pomóc Justin'owi, ale nie mogłam.
Po prostu nie mogłam tego zrobić Mike'owi.
Kiedy w końcu dotarliśmy do samochodu, razem z Dean'em usiedliśmy na tyłach czarnego jeep'a a Mike na miejscu kierowcy.
Jego szczęka była mocno zaciśnięta.
Boże, co ja narobiłam.
- Przepraszam, że Ci nie powiedziałam - zaczęłam - Naprawdę, ja...
- Jak mogłaś go obronić. Jak?! - podniósł głos - Nawet nie wiesz jaki on jest niebezpieczny - pokiwał głową.
- Zdążyłam zauważyć - skrzywiłam usta.
Nienawidziłam kłócić się z Mike'm.
Usłyszałam jak z jego ust wydobywa się krótki, gruby śmiech.
- To, co Tobie zrobił, to jedynie minimum jego możliwości - splunął.
- Ciebie to śmieszy?! - wybuchnęłam.
No nareszcie się doczekałam nowego rozdziału! Właśnie nie dawno znalazłam twoje opowiadanie i je pokochałam xD …miłości się nie wybiera haha xD co do rozdzialu to szkoda że taki krótki, ale ty o tym decydujesz :) rozdział trochę brutalny, ale właśnie takie lubię…taaa ja jestem dziwna xD czemu mam wrażenie , że Justin się zemści na Miku (?) i Deanie? On na pewno się zemści… to Black ona na pewno to zrobi :D tak, ale to tylko moja wyobraźnia xD czekam na następny rozdział, który mam nadzieję niedługo dodasz :) każdy następny rozdział jest lepszy uwierz mi!
OdpowiedzUsuńMoglabys informować mnie o nowych rozddziałach na TT @hateyouhateus :*
ecguwvgruewvbgreuyvbgewgvraigvebveiwbgvreifg wueifewageu brgewrewuvgweuvguywvgiuygufgwuawiawwv37w6v736brt76aiwi igffag we7 ve73cv74t43w78ytc734f78
OdpowiedzUsuńJezu Dziewczyno wymiatasz ! Rozdział co prawda jest krótki ale za to jaki ! Weź się spiesz z dodaniem następnego ! Co do bloga to szczerze mówiąc myślałam że mi Dean'a uśmiercisz ale nie i cię za to kocham pisz dalej tak jak piszesz jest niemal że idealnie! Kocham cię i widzisz przez ciebie zaczęłam nadużywać wykrzykników ale no co ja mogę xD NEXT !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo niesamowite *-* Kocham xxoxo
OdpowiedzUsuń