Nic nie pamiętałam z tamtego pościgu.
Nic, kompletnie.
Nie pamiętam, żebyśmy uciekli Justinowi.
Nie pamiętam, żebyśmy mieli wypadek.
Teraz czułam tylko, że leżę na betonowej, zimnej podłodze.
To nie wróżyło niczego dobrego.
Przełknęłam ślinę i zaczęła powoli się podnosić, ale zaraz zostałam przygnieciona przez czyjąś stopę.
Chyba nie muszę wam mówić, czyja to była stopa.
- Dzień dobry, księżniczko - Justin zaśmiał się wrogo po cichu. Nie miałam ochoty nawet patrzeć w górę.
Przycisnęłam się jak najmocniej do podłoża i zaczęłam płakać.
Bałam się.
- Cóż, teraz za późno na płacz, Cher - powiedział po czym pociągnął mnie za włosy sprawiając, że siedziałam.
Zdecydowanie wolałabym leżeć tak jak przed chwilą do końca życia, niż widzieć to, co widziałam w tamtej chwili.
Otworzyłam szeroko oczy po czym krzyknęłam imię Lemona płacząc.
Dean siedział tam, przywiązany do krzesła.
Wszystkie jego kończyny były związane, a do ust wsadzoną miał szmatę.
- Jak możesz?! - zaszlochałam w stronę Justina.
- Doszedłem do wniosku, że nie obchodzi Cię ból. Nie obchodzi Cię Twoja śmierć. Ale co innego, to jego - skinął na Deana - śmierć. Nim zdążyłam się obejrzeć, Justin podszedł do blondyna i przycisnął ostrze do jego polika.
- Teraz patrz, jak umiera. Przez Ciebie - powiedział i przejechał nożem po policzku Deana.
- Nie! - krzyknęłam i chciałam podbiec do Lemona, ale dopiero wtedy zorientowałam się, że mam związane ręce i nogi. Jak ja tego nie zauważyłam?
Spojrzałam w oczy blondyna.
Były przepełnione bólem, ale on nadal pozostawał niewzruszony, co zaczynało irytować Justina.
Krew spływała ciurkiem po twarzy Lemona.
Nie mogłam na to patrzeć.
- Nienawidzę Cię! Słyszysz? Nigdy Cię nie kochałam, nie kocham Cię, jesteś nikim! - wydarłam się po czym pochyliłam głowę pogrążając się w płaczu.
Justina zabolały moje słowa.
Mocno.
Nóż wypadł z jego dłoni, opadając na podłogę.
Nic, kompletnie.
Nie pamiętam, żebyśmy uciekli Justinowi.
Nie pamiętam, żebyśmy mieli wypadek.
Teraz czułam tylko, że leżę na betonowej, zimnej podłodze.
To nie wróżyło niczego dobrego.
Przełknęłam ślinę i zaczęła powoli się podnosić, ale zaraz zostałam przygnieciona przez czyjąś stopę.
Chyba nie muszę wam mówić, czyja to była stopa.
- Dzień dobry, księżniczko - Justin zaśmiał się wrogo po cichu. Nie miałam ochoty nawet patrzeć w górę.
Przycisnęłam się jak najmocniej do podłoża i zaczęłam płakać.
Bałam się.
- Cóż, teraz za późno na płacz, Cher - powiedział po czym pociągnął mnie za włosy sprawiając, że siedziałam.
Zdecydowanie wolałabym leżeć tak jak przed chwilą do końca życia, niż widzieć to, co widziałam w tamtej chwili.
Otworzyłam szeroko oczy po czym krzyknęłam imię Lemona płacząc.
Dean siedział tam, przywiązany do krzesła.
Wszystkie jego kończyny były związane, a do ust wsadzoną miał szmatę.
- Jak możesz?! - zaszlochałam w stronę Justina.
- Doszedłem do wniosku, że nie obchodzi Cię ból. Nie obchodzi Cię Twoja śmierć. Ale co innego, to jego - skinął na Deana - śmierć. Nim zdążyłam się obejrzeć, Justin podszedł do blondyna i przycisnął ostrze do jego polika.
- Teraz patrz, jak umiera. Przez Ciebie - powiedział i przejechał nożem po policzku Deana.
- Nie! - krzyknęłam i chciałam podbiec do Lemona, ale dopiero wtedy zorientowałam się, że mam związane ręce i nogi. Jak ja tego nie zauważyłam?
Spojrzałam w oczy blondyna.
Były przepełnione bólem, ale on nadal pozostawał niewzruszony, co zaczynało irytować Justina.
Krew spływała ciurkiem po twarzy Lemona.
Nie mogłam na to patrzeć.
- Nienawidzę Cię! Słyszysz? Nigdy Cię nie kochałam, nie kocham Cię, jesteś nikim! - wydarłam się po czym pochyliłam głowę pogrążając się w płaczu.
Justina zabolały moje słowa.
Mocno.
Nóż wypadł z jego dłoni, opadając na podłogę.
A przynajmniej, zaczął spadać w kierunku podłogi.
Moje źrenice zmniejszyły się do rozmiaru ziarnka piasku, a z szeroko otwartych ust nie mógł wydobyć się żaden dźwięk.
Ostrze wbiło mi się w dłoń.
Po chwili, krzyknęłam głośno z bólu.
Justin stał tam oszołomiony nie wiedząc, co ma zrobić.
Dean zaczął dziko poruszać się na krześle a z jego ust wydobywały się stłumione przez szmatkę dźwięki.
Po chwili, nowa fala bólu przepłynęła przez moją dłoń, gdy Justin wyciągnął z niej nóż.
- Boli, prawda? - powiedział - Czuję to samo, tylko w sercu, które mi złamałaś - warknął po czym nachylił się nade mną i uderzył w twarz.
Witaj, kolejna falo bólu.
- J-jak... - zaczęłam, jąkając się - Jak mam Cię kochać p-po czymś takim? - szepnęłam.
Chłopak przytulił mnie i pocałował w czoło.
Nie miałam siły, by się odsunąć.
- Już nie będę, obiecuję. Wybacz mi, proszę - mruknął mi do ucha. Zacisnęłam usta.
- Wypuść Deana - powiedziałam powoli. Justin zacisnął uścisk, w którym mnie trzymał.
- Proszę, wypuść go
- Cher, tylko ja mogę Cię kochać, rozumiesz? Tylko ja mogę dotykać Twoich ust moimi, tylko ja mogę Cię przytulać, tylko mnie masz kochać. NIKOGO innego
Jezu, on jest bipolarny.
Zaraz.
NIKOGO?
- WYPUŚĆ GO, I NAWET NIE MYŚL O SKRZYWDZENIU MIKE'A ! - krzyknęłam.
- Oh, zapomniałem o nim - uśmiechnął się łobuzersko. Mój oddech przyśpieszył.
Nienawidzę Biebera.
Nienawidzę go, z całego serca.
- TY BIPOLARNY DUPKU DOTKNIJ GO CHOCIAŻ PALCEM TO POWYRYWAM CI WŁOSY Z TEJ PIĘKNEJ GŁÓWKI - ryknęłam wkurzona i cudem uwolniłam się ze sznurów, którymi miałam przewiązane kończyny.
Wstałam i rzuciłam się na Justina.
Pewnie wyglądałam śmiesznie, ale co to teraz znaczyło?
Drapnęłam go w polik zostawiając na jego skórze czerwone kreski.
Kopnęłam go w krocze, pchając go potem na ścianę i waląc go dziko w twarz.
Pewnie zaraz umrę, ale mam to gdzieś.
NIKT nie dotknie mojego brata.W końcu, Justin obudził się.
Złapał mnie za rękę i wykręcił ją, sprawiając, że jęknęłam z bólu.
- Pamiętasz co powiedziałem Ci wtedy w szkole? Że takie coś jak ty, NIE MA PRAWA MNIE DOTYKAĆ - warknął i pchnął mnie na ścianę, po której zjechałam powoli na podłogę.
- Zostaniesz ze mną, na zawsze - powiedział podchodząc do mnie z ostrzem w ręku.
________________________
Hi x
Więęc, oto kolejny BLACK :D
Ten rozdział dedykuję @biebsiah, bo jest naprawdę wielkąwielkąwielkąwielką fanką tego opowiadania.
"verifited Blacker" !
Teraz nie będzie mnie przez tydzień, jadę na działkę, więc musicie poczekać trochę na rozdział :c
Proszę, komentujcie, rozdziały wychodzą wtedy o niebo lepsze, bo wiem, że nie pisze tego dla siebie :)
Ostrze wbiło mi się w dłoń.
Po chwili, krzyknęłam głośno z bólu.
Justin stał tam oszołomiony nie wiedząc, co ma zrobić.
Dean zaczął dziko poruszać się na krześle a z jego ust wydobywały się stłumione przez szmatkę dźwięki.
Po chwili, nowa fala bólu przepłynęła przez moją dłoń, gdy Justin wyciągnął z niej nóż.
- Boli, prawda? - powiedział - Czuję to samo, tylko w sercu, które mi złamałaś - warknął po czym nachylił się nade mną i uderzył w twarz.
Witaj, kolejna falo bólu.
- J-jak... - zaczęłam, jąkając się - Jak mam Cię kochać p-po czymś takim? - szepnęłam.
Chłopak przytulił mnie i pocałował w czoło.
Nie miałam siły, by się odsunąć.
- Już nie będę, obiecuję. Wybacz mi, proszę - mruknął mi do ucha. Zacisnęłam usta.
- Wypuść Deana - powiedziałam powoli. Justin zacisnął uścisk, w którym mnie trzymał.
- Proszę, wypuść go
- Cher, tylko ja mogę Cię kochać, rozumiesz? Tylko ja mogę dotykać Twoich ust moimi, tylko ja mogę Cię przytulać, tylko mnie masz kochać. NIKOGO innego
Jezu, on jest bipolarny.
Zaraz.
NIKOGO?
- WYPUŚĆ GO, I NAWET NIE MYŚL O SKRZYWDZENIU MIKE'A ! - krzyknęłam.
- Oh, zapomniałem o nim - uśmiechnął się łobuzersko. Mój oddech przyśpieszył.
Nienawidzę Biebera.
Nienawidzę go, z całego serca.
- TY BIPOLARNY DUPKU DOTKNIJ GO CHOCIAŻ PALCEM TO POWYRYWAM CI WŁOSY Z TEJ PIĘKNEJ GŁÓWKI - ryknęłam wkurzona i cudem uwolniłam się ze sznurów, którymi miałam przewiązane kończyny.
Wstałam i rzuciłam się na Justina.
Pewnie wyglądałam śmiesznie, ale co to teraz znaczyło?
Drapnęłam go w polik zostawiając na jego skórze czerwone kreski.
Kopnęłam go w krocze, pchając go potem na ścianę i waląc go dziko w twarz.
Pewnie zaraz umrę, ale mam to gdzieś.
NIKT nie dotknie mojego brata.W końcu, Justin obudził się.
Złapał mnie za rękę i wykręcił ją, sprawiając, że jęknęłam z bólu.
- Pamiętasz co powiedziałem Ci wtedy w szkole? Że takie coś jak ty, NIE MA PRAWA MNIE DOTYKAĆ - warknął i pchnął mnie na ścianę, po której zjechałam powoli na podłogę.
- Zostaniesz ze mną, na zawsze - powiedział podchodząc do mnie z ostrzem w ręku.
________________________
Hi x
Więęc, oto kolejny BLACK :D
Ten rozdział dedykuję @biebsiah, bo jest naprawdę wielkąwielkąwielkąwielką fanką tego opowiadania.
"verifited Blacker" !
Teraz nie będzie mnie przez tydzień, jadę na działkę, więc musicie poczekać trochę na rozdział :c
Proszę, komentujcie, rozdziały wychodzą wtedy o niebo lepsze, bo wiem, że nie pisze tego dla siebie :)
AAAAA!!!!!! Zabrakło mi słów żeby to opisać <3 KOCHAM ten blog ♥♥ Wole go czytać zamiast oglądać ulubiony film :D Będę ze zniecierpliwieniem czekać na kolejny rozdział :) Już widzę jak za kilka miesięcy twój blog będzie BARDZO BARDZO BARDZO znany <3 @ILooveeMusic
OdpowiedzUsuńOmg *.* Możesz mnie informować? :/// @just_kidrauhl23
OdpowiedzUsuńInformuj @OMGLoveDean.... Co do bloga jest świetny nie ogarniam trochę bipolarności Jusa ale jest super zastanawia mnie co będzie dalej więc wracaj szybko z działki
OdpowiedzUsuńzajebisty, ale szkoda, że taki krótki :( mam nadzieję, że zabierasz się do pisania kolejnego, bo już nie wytrzymam hihi. a tak przy okazji, wiesz, że jestem teraz jakaś bardziej agresywna? hihi, i dobrze. opowiadanie jest super, ale pisz częśćiej :)/ @biebsiah
OdpowiedzUsuńCudooo *-* Baw się dobrze na działce xxoxo
OdpowiedzUsuńo kurwa, dostałam dedykację hyhy, zazdrościcie mi pizdy coo?? awh, czekam na kolejny koooochaaam to KURRRRWAAAA!
OdpowiedzUsuń