Poczułam, że zaraz zwymiotuję.
Nie miałam za bardzo czym, bo nie jadłam od jakichś dwóch dni, przez co z moich ust wylała się kałuża żółci.
Złapałam się za głowę i zaczęłam bujać moim ciałem w tą i z powrotem.
Nawet się nie odwróciłam.
Wstałam potykając się przy tym i wybiegłam z pomieszczenia.
Gdybym spojrzała na martwe ciało Deana, zemdlałabym.
Muszę znaleźć wyjście z tego wariatkowa.
Moje szkliste od łez oczy odbijały białe światło lamp.
Czerwone, potargane włosy przyklejały się do lepkich od słonego płynu policzków.
Usłyszałam krzyki za moimi plecami.
Chciałam się zatrzymać, schować w ramionach Justina i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze.
Ale tak nie będzie.
Wiedziałam to, więc biegłam dalej.
Dobrze, że miałam na sobie spodnie, bo trudno byłoby mi biec w...
Hej, zaraz.
Przecież nie przebierałam sukienki!
Spojrzałam w dół.
Ubrana byłam w szarą bluzkę na ramiączkach, fioletową koszulę w kratę i dżinsowe, krótkie spodenki.
Musiał mnie przebrać, kiedy spałam.
Drań.
Ale teraz nie jest czas, by o tym myśleć.
Teraz, czas uciekać.
Wiedziałam, że nie będę mogła teraz płakać w ramionach Justina.
Był pijany plus zabił osobę którą naprawdę kochałam, po prostu świetny pocieszyciel!
- Cher, proszę, poczekaj!- zawołał po czym zakaszlał.
Przyśpieszyłam.
- Cher - kaszel - Kochanie! - krzyknął ponownie.
- Pogadajmy! - był już blisko mnie. Mogłam poczuć, jak jego ręka musnęła moją skórę.
Mój oddech przyśpieszył jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle możliwe.
- N-nie m-ma-mamy o czym! - odkrzyknęłam.
Złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie.
- Cher - szepnął i przytulił mnie.
Zaczęłam desperacko walić w jego klatę.
- Ty-dra-niu - powtarzałam w kółko. W końcu opadłam na kolana i zaczęłam płakać.
Justin spojrzał na mnie z góry smutnym wzrokiem.
- Kochanie - przykucnął - Musiałem to zrobić. Teraz nikt nam nie przeszkodzi w byciu razem - uśmiechnął się.
On mówił serio?
- Zniszczyłeś moje życie, rozumiesz? Zniszczyłeś! - wykrzyknęłam.
- Zauważ, że gdybyś go tutaj nie spotkała, nie zareagowałabyś tak na to, że umarł. Byłoby Ci "przykro" - skrzywił usta.
On miał rację.
Dalej Cher, musisz jakoś z tego wybrnąć!
- Przez Ciebie leżałam w szpitalu. W stanie krytycznym - podniosłam ton gdy wymawiałam słowo "krytyczny".
- Bijesz mnie. Niszczysz moją psychikę. Niszczysz mnie samą - schowałam twarz w dłonie. Westchnął.
- Taki jestem kochanie. Będziesz musiała się przyzwyczaić - powiedział po czym wstał i zaczął odchodzić.
- Znowu odchodzisz. Znowu mnie zostawiasz - szepnęłam i pokręciłam głową.
Zatrzymał się, lecz nadal stał do mnie plecami.
- Znowu - powiedziałam pół tonem i wstałam, pochodząc do ściany po prawej.
Walnęłam w nią głową z całej siły.
Niektórzy mogliby pomyśleć że mam ADHD czy coś, ale nie.
Po prostu chciałam stąd zniknąć.
Uderzyć się w coś i nie obudzić.
Zachwiałam się na nogach, po czym uderzyłam ponownie, z podwojoną siłą.
Przed oczami zrobiło mi się ciemno.
Nie zwracałam uwagi na ból, po prostu chciałam umrzeć.
Usłyszałam stłumiony głos Justina.
W moich uszach huczało, jakby w moich bębenkach rozpętała się burza.
To brzmi dziwnie, ale tak się czułam.
Ocknęłam się, gdy woda zaczęła spływać po mojej skórze.
Uratował mnie.
Czemu?
Jeśli mnie kocha, powinien robić wszystko, bym czuła się dobrze, tak?
Ale zaraz, on jest egoistą.
100 punktów dla Cher, wow.
Nienawidzę tego człowieka.
- Dlaczego? - słyszałam ciche pomruki.
Zaraz, czy ja leżałam na łóżku?
Kiedy on mnie przeniósł?
Przecież nie straciłam cholernej przytomności!
Jak mogłam tego nie poczuć?
Otworzyłam powoli oczy, przed którymi ukazała się dobrze zbudowana, piękna postura Justina.
On był bez koszulki.
O mój Boże.
Przykładał nasączony wodą materiał do mojego czoła.
Wymamrotałam coś i przymknęłam oczy, przeciągając się, przez co zahaczyłam o polik chłopaka.
Zanim zdążyłam zdjąć z niego dłoń, on przyłożył swoją rękę i przycisnął moją do siebie.
Po chwili ujął ją i przyłożył do swoich warg, muskając ją lekko.
Jego bipolarność robiła się nudna.
Wyrwałam się z jego uścisku i otworzyłam oczy zaciskając usta w cienką linię.
- Zabiłeś mnie - szepnęłam i wstałam.
Zrobił to samo i podszedł powoli w moją stronę.
- Co masz na myśli?
Czy on jest głupi?
Dziwne że dopiero teraz to odkryłaś, Cher.
Czujecie ten sarkazm?
- Zabrałeś mi wszystko co miałam. Wszystko - podniosłam ton mówiąc ostatnie słowo.
- Nigdy Cię nie pokocham, Justin - dodałam i spuściłam wzrok.
- Ja, ja tylko chcę stąd uciec. Nie chcę tu być, proszę - schowałam twarz w dłoniach, hamując spływające po moich polikach łzy.
Chłopak podszedł do mnie i przytulił głaszcząc po plecach.
- Cii, wszystko będzie dobrze - powiedział całując czubek mojej głowy.
- Nie będę tu szczęśliwa, dobrze o tym wiesz - syknęłam przez łzy i ruszyłam w kierunku drzwi.
Justin pociągnął mnie za nadgarstek (bez wspomnień, proszę) sprawiając, że upadłam.
- Gdzie idziesz? - warknął.
Odwróciłam się na brzuch i zwinęłam w kłębek.
Nienawidzę go, nienawidzę, go nienawidzę go.
- Nie lubię tego robić, ale - nie dokończył i kopnął mnie w biodro.
Potwór.
Jedyne słowo, jakim można go opisać.
Trafia w jego charakter idealnie.
Bipolarny, przystojny potwór.
Hmm, fajnego masz chłopaka, Cher.
Poczułam jak Justin ciągnie mnie za włosy i odwraca moją głowę tak, bym na niego spojrzała.
Jęknęłam z bólu.
- Jesteś taka piękna - zachichotał.
- Puść mnie - pisnęłam.
Jęknęłam z bólu.
- Jesteś taka piękna - zachichotał.
- Puść mnie - pisnęłam.
On roześmiał się tylko i ukucnął przy mnie, nadal ciągnąc mnie za włosy.
Miałam wrażenie, że zaraz wyrwie je wraz z moją głową.
- Mam taką śliczną dziewczynę, nie mogę w to uwierzyć - pogłaskał mnie po policzku.
Z mojego oka wyleciała pojedyncza, samotna łza.
Pociągnęłam nosem.
Miałam wrażenie, że zaraz wyrwie je wraz z moją głową.
- Mam taką śliczną dziewczynę, nie mogę w to uwierzyć - pogłaskał mnie po policzku.
Z mojego oka wyleciała pojedyncza, samotna łza.
Pociągnęłam nosem.
Chcę wrócić do domu, proszę.
Poczułam jak Justin przykłada ostrze do mojego nadgarstka.
- NIE! - krzyknęłam i zaczęłam płakać.
Zaśmiał się.
- Mogłaś być grzeczną dziew...
- Odłóż to, Bieber - usłyszałam czyiś gniewny głos.
Boże, czemu nie mogę mieć normalnego życia?
_____________
Hej!
Więęęc...
Nowy BLACK!
Wiem, wiem. Spóźniłam się, ale mam swój powód!
Zanim dokończyłam rozdział (i tak jest krótki) musiałam już wyjeżdżać ;/
Przepraszam.
A co do opowiadania:
Jak myślicie, kto wszedł do pokoju?
psssst! pamiętajcie o followaniu na twitterze @xBlackOfficialx
- NIE! - krzyknęłam i zaczęłam płakać.
Zaśmiał się.
- Mogłaś być grzeczną dziew...
- Odłóż to, Bieber - usłyszałam czyiś gniewny głos.
Boże, czemu nie mogę mieć normalnego życia?
_____________
Hej!
Więęęc...
Nowy BLACK!
Wiem, wiem. Spóźniłam się, ale mam swój powód!
Zanim dokończyłam rozdział (i tak jest krótki) musiałam już wyjeżdżać ;/
Przepraszam.
A co do opowiadania:
Jak myślicie, kto wszedł do pokoju?
psssst! pamiętajcie o followaniu na twitterze @xBlackOfficialx